A mury runą

 

Walka o największą strefę wielkomiejską w Polsce. We wrześniu 2019 zawaliły się trzy piętra kamienicy przy ul. Rewolucji 1905 r. Miesiąc później runął strop kamienicy przy ul. Wólczańskiej, kilka dni potem ściana kolejnego budynku przy ul. Rewolucji...

Po tych wydarzeniach prezydent Hanna Zdanowska wystosowała do premiera Morawieckiego apel o finansowe wsparcie łódzkiej rewitalizacji. Efekt? W maju tego roku, w obliczu groźby kolejnej katastrofy budowlanej, miasto musiało podjąć decyzję o natychmiastowej rozbiórce następnej zabytkowej kamienicy przeznaczonej do remontu - tym razem przy ulicy Kilińskiego. Bo nie doczekało się pomocy ze strony rządu, a nie ma środków na jednoczasowy remont wszystkich budynków, których stan tego wymaga.

BYĆ ALBO NIE BYĆ MIASTA
Trzeba powiedzieć jasno: rewitalizacja Łodzi to nie fanaberia samorządu, a być albo nie być miasta. Miasta z największą, bo zajmującą aż 1400 ha strefą wielkomiejską w Polsce, na którą składa się 10 tys. nieruchomości sprzed II w.św., w tym 70 pałaców i willi fabrykanckich, 200 fabryk i warsztatów oraz prawie 4 tysiące cennych architektonicznie kamienic frontowych. To bezcenne dziedzictwo kulturowo-architektoniczne całej Polski i symbol wielonarodowościowych korzeni Łodzi, zrąb jej tożsamości. Część z tego zrębu wznoszona była w okresie bawełnianej gorączki - byle jak, na chybcika. Budowano z materiałów kiepskiej jakości – żeby było taniej, szybciej, a często też - kto czytał „Ziemię Obiecaną”, ten wie - żeby łatwiej się paliło. Sporo kamienic wzniesiono bez fundamentów, na polnych kamieniach. Przez lata I i II wojny światowej, a potem PRL-u nieremontowane niszczały, czerniejąc w dymie fabrycznych kominów i być może słynny łódzki charakter przejawia się najlepiej właśnie w fakcie, że te stawiane sto lat temu na aby-aby czynszówki jeszcze stoją. Choć ledwo. Obecnie ponad 750 obiektów wymaga pilnej lub natychmiastowej interwencji z uwagi na fatalny stan techniczny. Po zmianach ustrojowych do degradacji zabytkowego centrum dołączyła degradacja społeczna: po upadku włókiennictwa i deindustrializacji miasto nie otrzymało żadnej pomocy ze strony państwa, masowe bezrobocie, które dotknęło zamieszkujące śródmieście rodziny - do niedawna robotnicze - wykształciło tam całe enklawy biedy. Socjologowie doliczyli się ich aż 17 i stwierdzili, że to bieda dziedziczona, bo osobie wychowanej w takim getcie, gdzie bezrobocie i zasiłki są sposobem na życie, bardzo trudno się z niego wyrwać.

SZANSA DLA LUDZI
I w tym tkwi sedno. Rewitalizacja to przebudowa, ale nie wyłącznie budynków, a także - może przede wszystkim - przebudowa społeczna, szansa na drugie życie nie tylko dla kamienic, ale także ich lokatorów. I to właśnie w Łodzi robimy: remontujemy budynki i całe kwartały, ich mieszkańcom oferujemy programy aktywizacji zawodowej i kompleksowego wsparcia realizowane w terenie z udziałem urzędników, gospodarzy obszaru i latarników społecznych. Chętnych przenosimy na stałe do lokali o wyższym standardzie położonych w dobrych dzielnicach, przerywając zaklęty krąg biedy przez zmianę otoczenia na takie, które nie realizuje wzorców wyuczonej bezradności i uzależnień. Odnowione budynki uzyskują nowe, często społeczne lub kulturalne funkcje – w już zrewitalizowanych obiektach umieściliśmy wiele mieszkań chronionych, świetlic środowiskowych etc. Miasto pięknieje niejako przy okazji tych procesów i oczywiście stopniowo, bo to proces obliczony na lata i miliardy złotych. Ale udział w tym dziele epokowej zmiany, przez lata w roli wiceprezydenta, a teraz przewodniczącego parlamentarnego Zespołu ds. rewitalizacji miast, uważam za jedno z moich najważniejszych doświadczeń zawodowych. I wyzwań zarazem. A tych nadal nie brakuje.

PROBLEMY
Problemem są pieniądze, oczywiście, ale także restrykcyjne, czasem nadmiernie, przepisy konserwatorskie oraz wprowadzony w czasie epidemii zakaz eksmisji notorycznych dłużników czynszowych, którzy żerują na obywatelach płacących czynsz regularnie. Łódzki rekordzista winny jest miastu z tego tytułu ćwierć mln zł(!), inni lokatorzy po kilkadziesiąt tysięcy - wszyscy mimo sądowych nakazów eksmisji i prawa do lokalu socjalnego nadal zajmują mieszkania w kamienicach wyłączonych przez nadzór budowlany z użytkowania z uwagi na stan techniczny i przeznaczonych do rewitalizacji. Tworząc takie przepisy, rząd igra z życiem ludzkim i prosi się o tragedię, ale także hamuje i wydłuża prace prowadzone przez władze miasta. Ogromnym problemem jest nadal także samo skłonienie rządu do finansowego wsparcia tego bezprecedensowego w skali kraju dzieła odbudowy.

FUNDUSZ
Dlatego właśnie przygotowałem projekt ustawy o Krajowym Funduszu Rewitalizacji Łodzi, który ma wesprzeć ratowanie zabytkowej zabudowy miejskiej miasta. Poparły go Łódzki Zespół Parlamentarny oraz Zespół ds. Rewitalizacji Miast i mam nadzieję, że poprą go także posłowie koalicji rządzącej. Kraków takiej ustawy się doczekał, łódzka architektura jest inna, ale równie unikalna w skali nie tylko kraju, ale Europy. Na rewitalizację obszarową udało się miastu pozyskać z UE miliard złotych, tymczasem przy utrzymaniu dotychczasowych przepisów o ochronie konserwatorskiej koszty odnowy miejskich kamienic w Łodzi wyniosą 13 mld. Nie ma gminy w Polsce, która podołałaby samodzielnie takiemu wyzwaniu. I nie może być tak, że rząd bezczynnie się przygląda, jak w trzecim co do wielkości mieście Polski, w centrum kraju, ludziom walą się dachy na głowę i pękają mury ich domów. Niech mury runą, ale te między rządem a łodzianami - bo to o nich koniec końców tu chodzi. Obietnice wyborcze składane raz na 4-5 lat już nie wystarczą. Przyszedł czas na sprawdzam. 

Źródło: www.poslanieclodzki.pl

O mnie

Jestem absolwentem Uniwersytetu Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej oraz Illinois State University. Od 12 lat jestem samorządowcem z pasji, zawodu i przekonania. W latach 2006-2010 byłem radnym Rady Miejskiej i jej wiceprzewodniczącym, od 2010 roku jestem wiceprezydentem Łodzi.

Czytaj więcej...

Dla Łodzi

Jestem autorem jednej z najgłośniejszych inicjatyw ekologicznych w Polsce dot. wprowadzenia zakazu bezpłatnej dystrybucji jednorazowych torebek foliowych. Byłem projektodawcą wielu innych uchwał m.in. w sprawie zasad sprzedaży na rzecz najemców samodzielnych lokali mieszkalnych, Strategii Ulicy Piotrkowskiej, Regulaminu Konsultacji Społecznych. 

Czytaj więcej...